niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 2

„Zupełnie inaczej jest, jeżeli masz kogoś, kto cię kocha. To ci daje setkę powodów, aby żyć. Ja ich nie mam.”
Jonathan Carroll
– Kazał ci się wynosić!? – spytała Jessica z niedowierzaniem.
Obserwowałam jak z wielką precyzją maluje o wiele grubą czarną kreskę pod okiem. Dzięki tym kreskom i krwistoczerwonym ustom wyglądała jak wyuzdana panna lekkich obyczajów. Uwielbiała, gdy ludzie oglądali się za nią na ulicy, choć na ich twarzach częściej gościło zdziwienie i niesmak niż zachwyt.
– Niezupełnie… Raczej chodziło mu o to, że mam sobie poszukać roboty – mruknęłam, wyciągając papierosa z paczki leżącej na jej szafce nocnej – Serio, potrzebuję pracy – rzuciłam, widząc jej zdziwienie, po czym podpaliłam papierosa i natychmiast zaciągnęłam się dymem.
Jess westchnęła, jakby wciąż nie wierząc w to, co usłyszała. Było mi głupio. Nie chciałam iść do pracy, ale wiedziałam, że muszę. Doskonale też zdawałam sobie sprawę z tego, że sama nie dam rady znaleźć niczego satysfakcjonującego – czyli łatwego, nie męczącego, dobrze płatnego zajęcia. Czegoś takiego, żebym miała też czas na rozrywki.
– Matka coś tam ostatnio mówiła, że do opieki nad staruchą potrzebują.
Zaśmiałam się. Że niby JA miałabym się opiekować jakąś staruchą!? JA miałabym znosić zapach starych ludzi, zmieniać pieluchy niedołężnym, podawać im zmielone jedzenie, wysłuchiwać narzekań? Bo przecież tym zajmowała się mama Jess – była pielęgniarką w domu spokojnej starości.
Szczerze nie lubiłam starszych ludzi. Nie dlatego, że z reguły są schorowani, mają specyficzny zapach czy potrzebują wiecznej opieki (chociaż to też nie należy do zalet). Oni po prostu… Bardzo dużo mówią. Z reguły opowiadają o swoich chorobach, dolegliwościach, o tym, jak im smutno, że młodzi się nimi nie interesują. Mówią o swojej młodości, o tym, że była taka piękna pomimo tego, że było im ciężko ze względu na wojnę czy biedę i złe warunki życia. Nie dociera do nich to, że my, młodzi, też mamy teraz ciężko, że wymaga się od nas więcej. My też chorujemy, też mamy problemy osobiste. Ale kogo to obchodzi…
Nie skończyłam nawet liceum, więc nie łudziłam się, że znajdę lepszą pracę niż ta, którą mogła mi dać mama Jess. Rzuciłam szkołę przez ciążę i nie miałam zamiaru do niej wracać, niezależnie od tego, czy miał kto zajmować się Adamem i czy potrzebowałam wykształcenia. Niewiele z niej wyniosłam i osobiście uważałam, że umiejętność czytania, pisania oraz dodawania przyda mi się w życiu bardziej niż logarytmy i synteza białek.
Zresztą, moim życiowym marzeniem było zostać tancerką, jeździć po świecie, a nie obliczać sinusy kątów w trójkącie lub energię kinetyczną. Zawsze chciałam tańczyć w teledyskach, na koncertach, robić wielkie show i wzbudzać zachwyt. Wiedziałam, że nie mam na to szans – nie miałam pieniędzy na lekcje tańca, nie miałam znajomości… Ale mimo to wieczorami często włączałam głośno muzykę i tańczyłam. Na imprezach, w świetle reflektorów, na środku parkietu, czułam się jak prawdziwa gwiazda. Zapominałam o tym, że to tylko klub wypełniony setką przypadkowych osób, że żadne z nich tak naprawdę na mnie nie patrzy. Wyobrażałam sobie, że to moja osoba jest w centrum zainteresowania…

Jessica zaprowadziła mnie do domu opieki, w którym pracowała jej matka. Unikałam patrzenia na tych wszystkich starych, samotnych ludzi, których rodzina nie miała dla nich czasu lub zwyczajnie nie chciała się nimi zajmować.
W głębi duszy czułam, że skończę dokładnie tak jak oni, tylko będę mieszkała w jakimś zrujnowanym schronisku, a nie luksusowym domu spokojnej starości. Ich rodzina przynajmniej znalazła im miejsce, w którym ludzie opiekowali się nimi, spędzali z nimi czas. Ilekroć wyobrażałam sobie swoją starość, widziałam siebie samotnie siedzącą w jakiejś ruderze, bez pieniędzy i opieki.
– Cześć dziewczyny.
Mama Jess przywitała nas z promiennym uśmiechem, a ja w odpowiedzi skrzywiłam się. To było po prostu niesamowite, niepojęte… Nie miała męża, pieniędzy, dobrej pracy, paprała się w pieluchach dla starszych ludzi, a mimo to zawsze chodziła szczerze uśmiechnięta. Zupełnie jakby życie dało jej coś piękniejszego niż okropna fucha za parę groszy i córka-narkomanka.
– Amelia szuka pracy – wypaliła Jessica, opierając się o futrynę drzwi pokoju starszego pana, który chyba już dłuższy czas leżał nieprzytomny.
– Naprawdę!? To cudownie!
– Nie powiedziałabym…
Zaczęła opowiadać coś o kobiecie w podeszłym wieku, która choruje na raka i potrzebuje opieki. Kogoś, kto zaparzyłby jej herbatę, podał leki i posprzątał dom. Później wtrąciła coś o tym, dlaczego idealnie się do tego nadam, ale już jej nie słuchałam. W duchu przeklinałam Andrew, przez którego musiałam brudzić sobie ręce…
Rozglądałam się po korytarzu, na którym stałyśmy. Mijający mnie ludzie w białych fartuchach uśmiechali się do siebie szczerze, a starsze osoby siedzące w pobliskim holu z telewizorem w większości wydawały się być zupełnie oderwane od rzeczywistości. Zaczęłam zastanawiać się czy kobieta, którą miałam się opiekować, też będzie takim „warzywkiem”. W sumie, nie byłoby źle… Przynajmniej nie zanudzałaby mnie rozmowami…
Mój wzrok zupełnie przypadkowo padł na stojącego przy recepcji chłopaka. Miał łagodny wyraz twarzy, średniej długości brązowe włosy, a przez ramię przewieszoną torbę od laptopa. Trochę poirytowany, zawzięcie usiłował wytłumaczyć coś wyjątkowo pulchnej, czarnoskórej kobiecie za biurkiem, która w milczeniu udawała, że go słucha.
– O, to on! – rzuciła nagle mama Jessici, wychodząc z pokoju starszego pana.
– Kto?
– Wnuk siostry kobiety, którą będziesz się opiekowała… Czy ty mnie w ogóle słuchałaś?
Uśmiechnęłam się przepraszająco i posłałam Jessice zdziwione spojrzenie, podczas gdy jej matka chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę recepcji. Gdy podeszłyśmy do białego biurka, chłopak spojrzał na panią Robyn jakby z ulgą.
– Nareszcie ktoś kompetentny… – westchnął ciężko. – Może mi pani wytłumaczyć, dlaczego to tyle trwa? Moja ciotka jest chora, potrzebuje opieki! – powiedział z lekkim wyrzutem.
– To może sam byś się nią zajął? – mruknęłam pod nosem.
Na moje nieszczęście powiedziałam to nieco za głośno, bo brązowe oczy chłopaka spoczęły na mnie, a na jego twarzy pojawiło się szczere zdziwienie i niechęć.
Panie i panowie, Amelia Turner, mistrzyni pierwszego wrażenia!
– Tak, hm… Panie Danielu, to Amelia. Pomyślałam, że nada się do opieki nad pańską ciotką…
– Z pewnością – zaśmiał się nieco ironicznie, zlustrował mnie spojrzeniem i ponownie odwrócił się w stronę mamy Jess. – To jest jakiś żart, prawda?
Niestety, to nie był żart i chłopak musiał się z tym pogodzić… To znaczy, pewnie nie musiał, bo płacił za znalezienie dobrej opiekunki dla jego babki czy innej ciotki. Mimo to w końcu podpisał jakiś papier i zabrał mnie do domu kobiety, którą miałam się zajmować.
Dom był piękny, piętrowy, zadbany, urządzony w starym stylu. W życiu nie widziałam tak wytwornych mebli, eleganckich zasłon. W salonie, w stylowym fotelu z rzeźbionymi nogami, siedziała bardzo blada starsza kobieta. Wpatrywała się w okno, do którego odwrócony był fotel. Jej twarz pokrywały licznie zmarszczki, błękitne oczy wydawały się nieobecne, a zawiązana na głowie chustka miała ukryć brak włosów.
– Witaj ciociu – rzucił chłopak, podchodząc do kobiety i kucając przed nią. – Jak się czujesz?
– Dobrze kochanie, dobrze…
Głos miała bardzo słaby, zmęczony, ale na widok chłopaka jej twarz rozpromienił uśmiech. Chwyciła stojącą na stoliku szklankę z wodą, po czym wzięła małego łyka.
Stałam w progu, obserwując jak chłopak chwyta jej dłoń i zaczyna pokrótce opowiadać o wizycie w domu opieki. Kobieta wydawała się zadowolona z tego, że załatwił jej opiekunkę. Nie wypytywała o nic. Kiwała lekko głową z uznaniem, klepiąc dłoń chłopaka z czułością.
– Ciocia Brittany nie potrzebuje większej opieki… Bardziej towarzystwa i pomocy w domu – powiedział, zaprowadziwszy mnie do wyjątkowo jasnej i czystej kuchni. – Gdybym nie studiował, zająłbym się nią sam – dodał chłodno.
Głupim uśmiechem usiłowałam zagłuszyć wyrzuty sumienia związane z tym, co powiedziałam w domu spokojnej starości. Wiedziałam, że powinnam trzymać język za zębami. Ten chłopak naprawdę wydawał się troszczyć o swoją ciotkę.
– Wiesz dlaczego w ogóle tu jesteś? – spytał, a gdy otworzyłam usta, by odpowiedzieć, dodał. – Bo nie wierzę w pierwsze wrażenie. Zawsze daję ludziom drugą szansę. Ty już swoją wykorzystałaś… Nie schrzań tego.

12 komentarzy:

  1. Uhuhu, Daniel już mi się podoba xd Mam nadzieję, że Amelia sprawdzi się w swojej nowej pracy.
    Czekam na nexta : D
    Pozdrawiam : 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nowy bohater przypadł ci do gustu ;) Ja też go lubię ^^ ;)

      Usuń
  2. Coś mi się zdaje, że ta kobieta, którą Amelia ma się opiekować, zmieni jej podejście do życia, chociaż dziewczyna będzie się z początku buntowała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez ten rozdział jeszcze bardziej nie lubię Amelii. Rozumiem, że ktoś może nie lubić starszych ludzi, ale żeby aż tak brzydko o nich myśleć? Przecież ona sama kiedyś będzie stara i mogę się założyć, że nie chciałaby by ktoś tak o niej mówił. Liczę na to, że ta opieka nad ciotką studenta, zmieni podejście do życia Amelii, a może sam chłopak ją zmieni?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że te przemyślenia o starszych ludziach wzbudzą niezadowolenie, ale szczerze mówiąc o to mi chodziło :D Jestem więc dumna, że mi wyszło :DD
      :*

      Usuń
  4. Ale się porobiło Amelia i praca? Myślę, że na początku trudno będzie się odnaleźć dziewczynie w nowej pracy. Sądzę jednak tak jak AnaRosa, że przez doświadczenia, które tam przeżyję zmieni swoje podejście do życia. Nie można wiecznie się buntować i prowadzić imprezowy tryb życia. Daniela też polubiłam.. :) mam nadzieję, że on i Amelia nie będą wrogami ale wręcz przeciwnie :D
    Pozdrawiam.
    /pozorne-szczescie/

    OdpowiedzUsuń
  5. Opieka nad starszą osobą do ogromne wyzwanie. Będę szczera... nie jestem pewna, czy Amelia nadaje się do tego, skoro nawet nie potrafi zająć się swoim dzieckiem, ale przyda jej się jakakolwiek praca, więc cieszę się, że w końcu ją zyskała. Może jednak się mylę i ona się postara, chociaż trochę. No, lepiej, żeby nie straciła tej pracy. Jeśli jej się uda, to będę ją podziwiać, bo wiem, że ja na pewno nie poradziłabym sobie z taką pracą. Ciekawe, czy staruszka okaże się miłą osobą. Jeśli tak, to Amelia będzie miała choć trochę ułatwione zadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i znowu żem się spóźniła, przepraszam :(
    Jeny, Amelia jest okropna. Nie popotrafiłabym się z nią zadawać. To skojarzenie o starszych ludziach nie było zbyt miłe, ale mam nadzieje, że dziewczyna zmieni podejście do sprawy. Pewnie Daniel jej w tym pomoże xd Podobało mi się to jak powiedział, że nie wierzy w pierwsze wrażenie. Jak dla mnie słusznie uważa :) Andrew ma rację, że w końcu wziął się za Amelię, choćby ze względu na Adasia.
    Czekam na następny, życzę weny i pozdrawiam ^^
    PS. Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, coś ty ;) Wcale się nie spóźniłaś! ;) Najważniejsze, że w ogóle dotarłaś! :)

      Zaległości u Ciebie nadrobię jak tylko znajdę czas - dopadła mnie sesja i mam bardzo mało czasu na przyjemności ;(

      Usuń
  7. Amelia jest bardzo szczera w tym, co robi i myśli. Niestety w jej przypadku nie do końca jest to zaletą. Okrutne z jej strony, że tak postrzega starszych ludzi. Nie robią tego specjalnie, czy świadomie, a starość ma swoje prawa. Natomiast spodobał mi się Daniel i jego podejście. Nie musiał dawać drugiej szansy dziewczynie i chyba nikt by się nie zdziwił. Może opieka nad starszą panią coś w niej zmieni? Może nie prędko, ale po jakimś czasie :>
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Od czego by tu zacząć.. może od tego, że natrafiłam na Twojego bloga przypadkowo i w zasadzie cieszę się. Bo dzięki temu mogłam przeczytać coś dobrego i przez 10 minut oderwać się od nauki, haha. Postać Amelii jest dla mnie zagadką w zasadzie nie mam jakoś o niej zdanie. Mam wrażenie, że traktuje wszystkich z góry i troszczy się tylko o czubek swojego nosa, ale to tylko moje zdanie. Oczywiście to dobrze, że nie jest ona wykreowana na idealną dziewczynę. Jednak mam wrażenie, że ten młody studencik może jej pomóc, zmienić ją i dostrzec świat też w pozytywnych kolorach. Taką mam cichą nadzieję.
    Czekam na więcej i jeśli mogłabyś to proszę powiadamiaj mnie o rozdziałach :)
    I Zapraszam do mnie na nowego bloga gdzie pojawił się prolog
    www.taste-your-lips.blogspot.com
    Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje opowiadanie przypadło Ci do gustu :) Oczywiście, że powiadomię Cię o nowości ;)
      Na Twojego bloga zajrzę w wolnej chwili - niestety sesja mnie dopadła ;( Ale będę o Tobie pamiętać! :*

      Usuń

Pamiętaj, że komentarze pod notkami to nie miejsce na SPAM! Od tego jest SPAMownik, który znajdziesz w Menu ;)